“Pewnego razu, gdzieś na skwerku przy ulicy psiej szczęśliwości spotkały się dwa podejścia. Obserwowały siebie nawzajem z dobrą godzinę, w końcu jedno z nich podeszło do drugiego, żeby się przedstawić.
– Cześć, jestem Naukowe – wyciągnęło ciąg liczb w stronę trochę wystraszonego drugiego podejścia.
– Hej, jestem Intuicyjne – lekko zmieszana intuicja wyciągnęła mgłę energii złożoną z kilkunastu kolorów tęczy i rogu jednorożca.
– Ej autor – Naukowe zwróciło się do mnie – Tęcza jako zjawisko meteorologiczne generalnie jest jednym pasmem rozszczepionego światła, wprawdzie wyszczególnia się w niej 7 kolorów ale nadal nie może ich być kilkanaście a jest kilka. Chyba, że napiszesz o ciągłym widmie kolorów.
– No dobrze… przepraszam – skruszona przystąpiłam do poprawek. Wracając…
– Hej, jestem Intuicyjne – lekko zmieszana intuicja wyciągnęła mgłę energii złożoną z kilku kolorów tęczy i rogu jednorożca.
I to właśnie na tym skwerku, nieopodal chaty psiej szeptuchy, dwa podejścia zasiadły do długiej dyskusji”
Nie będzie to rozprawka o tym, które z podejść jest lepsze czy gorsze. Nie o to tutaj chodzi. Nie będzie to nawet rozprawka o tym, który jest bardziej skuteczne. Też nie o to chodzi. To w ogóle nie będzie rozprawka…
To jest jak Yin i yang – jedno nie może istnieć bez drugiego. Bo czym jest hipoteza stawiana w badaniu naukowym? Często jest właśnie intuicją. A czym jest usilne udowadnianie, mierzenie spraw niemierzalnych jak do tej pory? Próbą udowodnienia spraw, które jeszcze wymykają się naszym umysłom. Kiedyś było zielarstwo, teraz jest farmakologia ale jest też fitoterapia, która już opiera się nie tylko na intuicji.
Ja bym chciała byście się zastanowili, co trzeba uczynić z samym sobą, żeby te dwa podejścia połączyć. Co trzeba zrobić, żeby podejście naukowe czy też intuicyjne nie było tylko chęcią udowodnienia swojej racji, podbudowaniem swojego własnego ego. I w końcu kiedy intuicji należy słuchać a kiedy zwodzi nas ona na manowce… cudne manowce… a może raczej, ile trzeba nad sobą pracować by móc naprawdę słuchać własnej intuicji.
Pozdrawiam Was wszystkich i dziękuję, że tak licznie jak na pierwsze dwa dni odwiedzacie progi chaty psiej szeptuchy. Ściskam – dzisiaj chyba trochę bardziej naukowo 🙂